Pierogi ze śliwkami - kuchnia podkarpacka |
Pojedyncze drzewka owocowe w sąsiedztwie wiejskich domów to częsty widok w wioskach okolic Raniżowa na północy Podkarpacia. Wiśnie, śliwy, grusze i jabłonie dawały owoce, które na różne sposoby przerabiano na zimę. Wykorzystywano je również na bieżąco, przygotowując w taki sposób, by stanowiły pełnowartościowe danie obiadowe. Z jednej strony było to oszczędne wykorzystanie darów ziemi, z drugiej strony dania z owoców były sezonowe, a więc rzadkie, wracano więc do nich każdego roku z upodobaniem.
Ja do pierogów ze śliwkami wróciłam po wielu latach. Znam je bardziej z
dzieciństwa niż z własnej kuchni. Gotowała je moja mama, moja ciocia, ale jak
się okazało, najczęściej gotowała je moja babcia z Posuch, której nie zdążyłam
poznać. Takie pierogi podawało się niegdyś polane śmietaną wymieszaną z cukrem,
albo okraszone roztopionym masłem.
Pierogi ze śliwkami - kuchnia podkarpacka |
Składniki na około 60 sztuk:
Ciasto:
- 500 g mąki pszennej
- 1 szklanka ciepłej wody
- 2 łyżki roztopionego masła lub oleju
- 1 jajko
- 1/2 łyżeczki soli
Farsz:
- 30 śliwek węgierek przekrojonych na pół
- kilka łyżek cukru
Dodatkowo:
- gęsta śmietana i cukier według uznania
Do mąki dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy elastyczne ciasto.
Rozwałkowujemy je na około 3-4 mm i wycinamy kółka.
Na każde kółko nakładamy połówkę śliwki, około 1/3 łyżeczki cukru i
dokładnie zlepiamy brzegi.
W dużym garnku zagotowujemy wodę, którą lekko solimy (tyle samo, co
wodę do gotowania np. pierogów ruskich). Pierogi wkładamy do wody partiami, po
10-12 sztuk. Gotujemy na niewielkim ogniu. Po wypłynięciu na powierzchnię
pierogi gotujemy jeszcze 3 minuty.
Pierogi ze śliwkami podajemy z gęstą śmietaną wymieszaną z cukrem.
Pierogi ze śliwkami - kuchnia podkarpacka |
I znów podróż sentymentalna... Nie jadłam ich od jakichś czterdziestu lat i pewnie już nie zjem, bo zdrowie nie to, ale czytając czułam ich słodko-kwaśno-maślany smak :) Woleliśmy je polane masłem i posypane cukrem, więc tak je podawała Mama.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji - nie masz gdzieś tam przepisu na coś, co moi rodzice nazywali "gołdy" a co było tak jakby ziemniaczanymi kluskami z surowych tartych ziemniaków, gotowanych i zjadanych razem z wodą, w której się gotowały, okraszoną skwarkami? Brzydkie to było, szaro-bure, proste ale wyjątkowo smaczne. Nie wiem, czy to nazwa regionalna, rodzice pochodzili spod Jasła i z Brzostku.
Dorotko, na pewno znajdę przepis na gołdy, choć ich nigdy nie robiłam, więc wyślij mi proszę Twój adres mailowy :-)
UsuńTeż lubię takie robić. Ale nie dodaje cukru do śliwek. Jem polane maselkiem i oprószone cukrem. Takie najlepsze...
OdpowiedzUsuńCukier do śliwek dodawano po to, by szybko zmiękły i puściły sok, ale oczywiście nie jest niezbędny :-)
UsuńNa pewno spróbuję! Śliwki mają dużo żelaza, a ja go ostatnio potrzebuję więcej :) Biorę oczywiście żelazo o dobrym smaku, ale wiadomo dieta przez te 9 miesięcy jest ważna. Znając siebie, zrobię małe modyfikacje: cukru nie będę dodawała, ewentualnie stewię, a zamiast śmietany gęsty jogurt naturalny typu greckiego. Mam tylko nadzieję, że znajdę jeszcze gdzieś dobrej jakości śliwki.
OdpowiedzUsuń