czwartek, 29 września 2016

Ser smażony – kuchnia podkarpacka


Ser smażony to tradycyjny domowy ser przygotowywany z twarogu, przypominający swoim smakiem ser żółty. Jest to dawny sposób na spożytkowanie nadmiaru mleka w gospodarstwie, który jednocześnie przedłużał jego trwałość. W wielu regionach Polski, szczególnie w Wielkopolsce, ser smażony przygotowywano z twarogu zgliwiałego, tzn. poddanego specyficznej fermentacji. Taki ser znany jest też na Podkarpaciu, np. w Przemyślu, czy w Rudniku nad Sanem. Jednakże na terenach zamieszkałych przez Lasowiaków przygotowywano zazwyczaj ser smażony ze świeżego twarogu. Proponowany przeze mnie przepis pochodzi z gminy Dzikowiec, od „mojej pani z targu”, od której kupuję wiejskie jajka, twaróg i masło, ale według podobnych receptur przygotowuje się go w gminie Raniżów, czy Markowa*.
Procedura przygotowania sera smażonego wszędzie jest podobna (poza zgliwieniem sera oczywiście) z tą różnicą, że w niektórych przepisach występuje soda oczyszczona. Różne mogą być też stosowane dodatki smakowe. Najpopularniejszym dodatkiem jest kminek, ale ser smażony bywa też przyprawiany papryką, czy czosnkiem. Moja wersja nie zawiera żadnych dodatków.
Ser smażony powinien być przygotowany z wiejskiego twarogu i mleka „prosto od krowy”. Przyznam się jednak, że spróbowałam kiedyś przygotować go z produktów sklepowych i efekt nie był najgorszy, choć struktura sera nie była tak zwarta, ser bardziej się kruszył i nie miał takiego ładnego koloru.


Składniki:
  • 1 kg wiejskiego twarogu
  • 750 ml świeżego mleka
  • 50-100 g masła (mniejsza ilość masła spowoduje, że ser będzie bardziej miękki)
  • 2 jajka
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
Mleko zagotowujemy w garnku z grubym dnem. Do mleka dodajemy pokruszony twaróg i gotujemy go na wolnym ogniu często mieszając. W tym czasie twaróg oddzieli się od mleka i w postaci drobnych grudek zbierze się na dnie garnka. Po około 20 minutach twaróg dokładnie odcedzamy na drobnym sicie.
Przygotowujemy jajka, których użyjemy za chwilę. Roztrzepujemy je widelcem z solą i sodą oczyszczoną. Odstawiamy.
Na patelni ceramicznej (a bardziej tradycyjnie – w garnku z grubym dnem) roztapiamy masło. Jego ilość wpłynie nie tylko na zawartość tłuszczu w serze, ale również na jego konsystencję.
Do masła dodajemy odcedzony twaróg. Całość smażymy mieszając cały czas. Kiedy ser się rozpuści i połączy z masłem (około 5-10 minut) wlewamy jajka i szybko mieszamy z serem zanim się zetną. Całość smażymy jeszcze chwilę. W tym czasie ser zacznie gęstnieć i stanie się plastyczny. Gotowy ser przekładamy na stolnicę, formujemy z niego wałek i odstawiamy do wystygnięcia. Ponieważ ser jest gorący polecam formować go w papierze do pieczenia – łatwiej wtedy nadać mu kształt, a papieru nie trzeba usuwać przed wystygnięciem. Innym sposobem, o jakim słyszałam, jest przełożenie masy do przeciętej butelki plastikowej, co sprawi, że ser będzie miał równy kształt (po wystygnięciu butelkę trzeba rozciąć).
Z tej ilości twarogu otrzymamy około 500-600 g sera smażonego.




* Lista produktów tradycyjnych - http://www.minrol.gov.pl/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-podkarpackie/Ser-zolty-smazony-podkarpacki; „Wielka księga tradycji kulinarnych województwa podkarpackiego” – ser smażony I i ser smażony II


Przepis bierze udział w akcji:


Załączam zdjęcie przesłane przez osobę, która skorzystała z przepisu. Dziękuję! :)



środa, 28 września 2016

Ciasto ryżowe ze śliwkami


Ciasto ryżowe ze śliwkami to słodki wypiek, który smakiem przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Ryż ugotowany na mleku i owoce to połączenie lubiane nie tylko przez dzieci. Mnie to ciasto kojarzy się również z ryziokiem (patrz tutaj), tyle że ryziok pieczony jest w cieście drożdżowym, a ciasto ryżowe w cieście kruchym. Co do owoców, wybrałam śliwki, bo jeszcze jest na nie sezon, ale piekłam to ciasto również z malinami i truskawkami. Można użyć zarówno owoców świeżych, jak i mrożonych.

Składniki na blaszkę 25x35 cm:

Owoce:
  • 1 kg śliwek
  • 2 łyżki kaszy manny
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki cukru
  • 1 płaska łyżeczka cynamonu
Ryż:
  • 1200 ml mleka
  • 500 g białego ryżu
  • 150 g cukru
  • 2 łyżki masła
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • duża szczypta soli
Ciasto:
  • 330 g mąki pszennej
  • 90 g mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 40 g cukru
  • 300 g masła
  • 5 żółtek
  • 2 łyżki kaszy manny do obsypania ciasta po ryżem
  • cukier puder do posypania upieczonego ciasta

Mąkę pszenną i ziemniaczaną, sól oraz proszek do pieczenia przesiewamy do większej miski. Masło kroimy w kostkę i dodajemy do mąki razem z cukrem. Wszystko razem siekamy dodając po kilku minutach żółtka. Kiedy ciasto zacznie się łączyć szybko je zagniatamy i dzielimy na dwie części – 3/4 i 1/4. Obie części osobno owijamy folią spożywczą i wkładamy do zamrażalnika co najmniej na 30 minut.

W czasie, kiedy ciasto się chłodzi, przygotowujemy ryż.
Mleko zagotowujemy z dużą szczyptą soli w garnku z grubym dnem. Ryż płuczemy pod zimną wodą i wsypujemy do mleka. Stale mieszając gotujemy do momentu, kiedy ryż stanie się zwarty i wsiąknie niemal cały płyn. Ściągamy z ognia, dodajemy cukier, ekstrakt waniliowy i masło. Mieszamy i odstawiamy przykryty garnek, aby ryż nie wystygł.

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni C (grzałka góra-dół).
Schłodzone ciasto (większy kawałek) ścieramy na tarce o grubych oczkach bezpośrednio na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Lekko uklepujemy żeby nie było dziur. Wstawiamy do gorącego piekarnika na 20-25 minut.

W czasie, kiedy ciasto się podpieka, przygotowujemy śliwki (lub inne owoce).
Śliwki myjemy, przekrawamy na pół i wyciągamy pestki. Owoce wkładamy do miski i mieszamy je z kaszą manną, mąką ziemniaczaną, cukrem i cynamonem.

Gorące ciasto wyciągamy z piekarnika i posypujemy je 2 łyżkami kaszy manny. Wykładamy na nie cały ryż, wyrównujemy łyżką, a na ryż kładziemy śliwki. Na śliwki ścieramy drugi (mniejszy) kawałek ciasta. Całość wkładamy do piekarnika i pieczemy kolejne 40-45 minut.
Po wystygnięciu obsypujemy cukrem pudrem.






Przepis bierze udział w akcjach:


sobota, 24 września 2016

Studzianina, studzienina, studzielina – kuchnia podkarpacka


Studzianina*, studzienina**, studzielina***, albo zwyczajnie – galareta* – to nazwy, którymi na północy Podkarpacia określa się wieprzową galaretę.
Jeszcze nie tak dawno nie było na podkarpackiej wsi świąt, chrzcin, imienin czy innej rodzinnej uroczystości, na której brakowałoby tego specjału. Ponieważ na większe uroczystości na wsi zawsze biło się świnię, galareta wieprzowa była jednym z popularniejszych sposobów na wykorzystanie części mięsa, niewykorzystywanych do innych potraw i na stole pełniła rolę przystawki, albo zagryzki – jak kto woli. Jeśli goście nie zjedli wszystkiego jadło się ją z chlebem również na śniadanie lub kolację. Studzianinę przygotowuje się z mięsa gotowanego z kością w wywarze z niewielkim dodatkiem ziół i warzyw. Po ugotowaniu mięso oddziela się od kości, rozdrabnia i w szerokim, niezbyt głębokim talerzu zalewa się odcedzonym wywarem. Po wystygnięciu całość chłodzi się w lodówce. Pod wpływem niskiej temperatury na wierzchu galarety powstaje cieńsza lub grubsza warstwa ściętego tłuszczu (smalcu), a wywar z mięsem ścina się do konsystencji galarety. Proces ten jest możliwy dzięki naturalnej żelatynie wygotowanej z kości, głównie z nóżek.
Nieodzownym składnikiem studzianiny są właśnie nóżki wieprzowe. Oczywiście nie mówię o całych nóżkach, a o ich końcowej części – jakieś 15-20 cm mierząc od strony kopyt. Praktycznie nie ma w nich mięsa, ale zawierają kolagen, który w czasie gotowania zamienia się w żelatynę, dzięki czemu galareta się ścina.
Poza nóżkami w wywarze powinna znaleźć się golonka, a do tego najlepiej jeszcze kawałek żeberek i szynki. Dzięki temu ilość mięsa będzie spora i będzie ono różnorodne (tzn. chude z szynki, bardziej tłuste z golonki, czy żeberek).
Studzianina jaką ja znam i widywałam na różnych stołach w mojej rodzinie nie była ozdabiana marchewką, czy groszkiem. Na talerzu pojawiała się czasem do ozdoby jedynie natka pietruszki. Galaretę podawano w talerzu, w którym zastygała, lub (rzadziej) na płaskim talerzu obróconą stroną ze smalcem w dół. Każdy mógł sobie wyciąć z niej „klin” i przełożyć go na swój talerz.
Do studzianiny obowiązkowo podawano ocet (taki „prawdziwy” 10%). Każdy polewał nim swoją porcję wg uznania. A do tego oczywiście kromka chleba.
W różnych regionach, a nawet w różnych domach, do wywaru dodawano nieco inne zioła i warzywa. Czosnek niekiedy krojono w kosteczkę i dodawano do mięsa. Ja jednak wolę, kiedy nie ma go w galarecie, a pozostaje jedynie cień aromatu czosnkowego w wywarze.

Składniki (na 2,5 l studzianiny):
  • 3 nóżki wieprzowe
  • 1 golonka (najlepiej tylna)
  • 500 g żeberek
  • 300 g szynki
  • 1 marchewka
  • 1 pietruszka
  • 5 ząbków czosnku
  • 1 liść laurowy
  • 2 ziarna ziela angielskiego
  • 5 ziaren czarnego pieprzu
  • sól i pieprz mielony do smaku



Mięso powinno być opłukane i osuszone. Nóżki trzeba dokładnie oczyścić. Jeśli jest na nich szczecina opalamy ją nad palnikiem gazowym, zeskrobujemy pozostałość nożem i dokładnie myjemy.

Mięso i nóżki wkładamy do dużego garnka i zalewamy wodą jakieś 2 cm nad powierzchnię mięsa. Garnek ustawiamy na średnim palniku i zagotowujemy wywar, przy czym przed zagotowaniem ściągamy łyżką szumowiny, czyli białko, które ścięte wypływa na wierzch. Zmniejszamy ogień, częściowo garnek przykrywamy pokrywką i gotujemy mięso około 20 minut. Kontrolujemy, żeby żaden kawałek mięsa na dłużej nie pozostawał ponad powierzchnią wywaru. Po 2,5 – 3 godzinach, kiedy mięso jest prawie miękkie, solimy je (około 2 płaskich łyżek), dodajemy obraną marchewkę i pietruszkę oraz liść laurowy, ziele angielskie, i ziarna pieprzu. Mięso gotujemy dalej około 60 minut. Na kilka minut przed końcem gotowania wrzucamy do niego obrane ząbki czosnku. Kiedy mięso jest zupełnie miękkie i odchodzi od kości wyłączamy gaz, dodajemy 1 łyżeczkę mielonego pieprzu, mieszamy i całość odstawiamy do lekkiego przestygnięcia.
Mięso wyciągamy z wywaru, wywar odcedzamy i zachowujemy.
Mięso obieramy od kości i skór, rozdrabniamy i kroimy na małe kawałki. Wykładamy na talerze lub miseczki. Warstwa mięsa powinna być gruba na około 2 cm, ale nie uklepujemy jej dokładnie, by wywar łatwo wypełnił wszystkie szczeliny. Za pomocą chochelki nabieramy wywar i zalewamy nim mięso na wysokość nie większą niż 1 cm ponad powierzchnię mięsa. Wierzch oprószamy pieprzem. W zależności od tego, jak tłuste były kawałki mięsa, i czy wywar chochelką nabierany był z wierzchu, czy od dna, taka warstwa tłuszczu utworzy się później na powierzchni studzianiny. Kiedy mięso zalane wywarem zupełnie wystygnie wkładamy je do lodówki co najmniej na noc. Aby podać studzianinę na płaskim talerzu spód naczynia, w którym zastygała trzeba na chwilkę zanurzyć w gorącej wodzie.



* tak galaretę wieprzową nazywa się w rejonie gminy Raniżów
** taka nazwa popularna jest w okolicach Górna (Lista produktów tradycyjnych, patrz Studzienina z Górna), w gminie Krasne („Tradycja smak i wdzięk” patrz Studzienina) i w gminie Markowa („Tradycja i nowoczesność Markowskiej kuchni” patrz Galaretka z nóżek wieprzowych (studzienina))
*** pod taką nazwą podaje się galaretę w gminie Frysztak („Czarnorzecko-strzyżowska kraina smaków” patrz Studzielinka drobiowa), gminie Wielopole Skrzyńskie ("Powiatowy informator o produktach lokalnych i tradycyjnych"), gminie Brzostek ("Brzosteckie przepisy kucharskie" patrz Studzielina).

Przepis bierze udział w akcji:


niedziela, 18 września 2016

Dyniowe ciasto drożdżowe – kuchnia podkarpacka


Proponowane przeze mnie ciasto drożdżowe upieczone zostało z dodatkiem musu z dyni, który nadał mu niezwykłego koloru i lekkości. Pachnie pięknie, apetycznie wygląda i smakuje jak u babci.
Przepis pochodzi od Pani Janiny Olszowy, znawczyni kuchni lasowiackiej.
Przygotowanie ciasta drożdżowego jest proste, wymaga jednak zachowania pewnych procedur i zasad. Po pierwsze, podczas jego wyrabiania trzeba ładnie śpiewać… tak przeczytałam :). Zresztą sami się przekonajcie: „Kobiety śpiewały przy wyrabianiu ciasta. Mówiono że jak gospodyni ładnie śpiewa, to ciasto po upieczeniu nie będzie miało zakalca. (…) Pamiętam nawet przyśpiewkę; kiedy mama robiła jakieś ciasto to śpiewała. »Oj Poręby – Poręby piękna Porębianka dała mi gęby«”*. Pani Janina Olszowy natomiast podaje wskazówki, z jakich korzystały nasze babcie i prababcie piekąc ciasto drożdżowe. Ponieważ wyrabianie takiego ciasta wymaga czasu, który we współczesnych przepisach podawany jest w minutach, niegdyś wyrabiając ciasto należało to zrobić tyle razy, ile jest dni w roku. Zastosowanie się do tej wskazówki miało zapewnić, że ciasto będzie dobrze wyrobione. Aby natomiast było pulchne i wyrośnięte musiało wyrastać tyle razy, ile jest pór roku, a zatem pierwsze wyrastanie to zaczyn, drugie wyrastanie to ciasto wyrobione w misce, trzecie wyrastanie to ciasto przełożone do brytfanki, a ostatnie wyrastanie to ciasto w piekarniku.


Oryginalny przepis podany przez Panią Janinę zawiera składniki na dużą blaszkę drożdżówki posypanej kruszonką. I taki przepis podam najpierw. Ja natomiast postanowiłam przygotować tę drożdżówkę z dżemem, w keksówce, dlatego zmniejszyłam proporcje ciasta i ten przepis podam w drugiej kolejności.

Składniki na dużą prostokątną foremkę:
  • 350-400 g obranej dyni
  • 1 kg mąki pszennej
  • 1 szklanka cukru
  • 200 g masła
  • 70-80 g drożdży
  • 1,5 szklanki mleka
  • olejek migdałowy (kilka kropli)
  • szczypta soli
Miąższ dyni kroimy w kostkę i zagotowujemy w szklance mleka na gładką masę. Drożdże mieszamy z 1 łyżką cukru i pozostałym letnim mlekiem (0,5 szklanki) i łyżką mąki. Pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy rozczyn, cukier, olejek, roztopione letnie masło, sól oraz dynię. Ciasto wyrabiamy 364 razy :) Pozostawiamy przykryte ściereczką na około 30 minut do wyrośnięta, a następnie krótko wyrabiamy i przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia rozciągając ciasto na całą długość i szerokość brytfanki. Pozostawiamy do wyrośnięcia na kolejne 30 minut. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni i wstawiamy ciasto na około 50-60 minut. Przed zrumienieniem posypujemy kruszonką (przygotowaną np. z 70 g mąki pszennej, 60 g masła, 30 g cukru pudru). Ciasto pod kruszonką ma ciemną skórkę, co wynika z użycia dyni jako jednego ze składników.



Składniki na drożdżówkę z dżemem w keksówce 12x35 cm:
  • 200 g obranej dyni
  • 250 g dżemu (pomarańczowego, morelowego itp.)
  • 500 g mąki pszennej
  • 1/2 szklanki cukru
  • 100 g masła
  • 40 g drożdży
  • 3/4 szklanki mleka
  • olejek migdałowy i pomarańczowy (kilka kropli)
  • szczypta soli
  • cukier puder do oprószenia

Miąższ dyni kroimy w kostkę i zagotowujemy w połowie szklanki mleka na gładką masę. Drożdże mieszamy z 1/2 łyżki cukru i pozostałym letnim mlekiem (1/4 szklanki) i łyżką mąki. Pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy rozczyn, cukier, olejki, roztopione letnie masło, sól oraz dynię. Ciasto wyrabiamy 364 razy :) Pozostawiamy przykryte ściereczką na około 30 minut do wyrośnięta, a następnie krótko wyrabiamy i przekładamy na stolnicę lekko wysypaną mąką. Rozwałkowujemy na długość keksówki, a w boki rozwałkowujemy na tyle, by ciasto dało się rolować (około 1,5 długości keksówki). Wierzch ciasta smarujemy dżemem pozostawiając dookoła ciasta nieposmarowany pas szerokości około 1 cm. Z prawej i lewej strony ciasto rolujemy ku środkowi, końce ciasta zawijamy pod spód. Przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostawiamy do wyrośnięcia na 20-30 minut.





Nagrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni i wstawiamy ciasto na około 30 minut. Przed zrumienieniem rowek powstały wzdłuż drożdżówki posypujemy kruszonką (przygotowaną np. z 10 g mąki pszennej, 10 g masła, 5 g cukru pudru). Ciasto pod kruszonką ma ciemną skórkę, co wynika z użycia dyni jako jednego ze składników. Po przestudzeniu drożdżówki na kratce posypujemy ją cukrem pudrem.



Zapraszam również na inne przepisy kuchni podkarpackiej, które znajdziecie TUTAJ :)

* Bronisława Bajor, Pigany (Sieniawa) w: „Zatrzymać smaki przeszłości” Stowarzyszenie Kraina Sanu – Lokalna Grupa Działania.




Przepis bierze udział w akcji:




sobota, 17 września 2016

Makaron z dynią i indykiem


Dynia lubi curry. Jeśli Wy również, i jeśli lubicie dynię, koniecznie musicie spróbować tego dania! Bardzo aromatyczny sos z dyni, twarogu, cebuli i czosnku doskonale pasuje do makaronu i jest pełnowartościowym obiadem lub kolacją.


Składniki dla 2 osób:
  • 300 g makaronu (świderki, penne itp.)
  • 400 g filetu z indyka
  • 400 g surowej, obranej dyni
  • 200 g twarogu (lub serka śmietankowego)
  • 1 cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/2 - 2 szklanki bulionu
  • 4 łyżki oleju
  • 40 g twardego sera (grana padano, pecorino, parmezan itp.)
  • 1/2 płaskiej łyżeczki curry
  • duża szczypta ostrej papryki
  • sól i pieprz do smaku

W czasie przygotowywania sosu dyniowego gotujemy makaron.
Cebulę obieramy i drobno siekamy. Czosnek przeciskamy przez praskę. Dynię kroimy w niewielką kostkę. Filety z indyka kroimy w paski.
Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oleju i szklimy na nim cebulę soląc ją odrobinę. Dodajemy czosnek. Po minucie do cebuli dodajemy dynię i chwilę wszystko razem podsmażamy. Dynię podlewamy mlekiem, zmniejszamy ogień i dusimy pod pokrywką często mieszają. Kiedy dynia wchłonie mleko podlewamy ją bulionem. W zależności od rodzaju dyni bulionu może być potrzebne mniej lub więcej. Dodajemy też curry, ostrą paprykę, pieprz i sól. Przez około 10 minut dynię dusimy na bulionie.
W tym czasie na osobnej patelni na oleju krótko podsmażamy indyka na dużym ogniu, by nabrał ładnego koloru, a jednocześnie pozostał soczysty.
Kiedy dynia będzie na tyle miękka, że da się ją rozgnieść widelcem, dodajemy do niej rozdrobniony widelcem twaróg i całość dusimy jeszcze kilka minut często mieszając i rozdrabniając dynię i twaróg. Dodajemy też indyka. Jeśli całość jest zbyt gęsta ostatni raz podlewamy bulionem. Doprawiamy solą i pieprzem jeśli jest to potrzebne. Gotowy sos mieszamy z ugotowanym makaronem i przekładamy do naczynia żaroodpornego.
Twardy ser ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Posypujemy nim makaron z sosem.

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i zapiekamy w nim makaron przez 5 minut.





czwartek, 15 września 2016

Bieszczadzkie racuchy z dyni – kuchnia podkarpacka


W sezonie jesiennym podkarpackie gospodynie dynię wykorzystywały na różne sposoby. Najpopularniejsza była zupa z dyni na mleku, często z kluseczkami. Używając miąższu z dyni piekły też drożdżówki. A ja dzisiaj polecam bieszczadzkie racuszki z dyni. Są delikatne w smaku i konsystencji, pięknie pachną i wybornie smakują. Według „Leksykonu podkarpackich smaków” przepis ten jest dobrze znany gospodyniom z Soliny, Baligrodu, Cisnej, Olszanicy, Leska czy Ucherze Mineralnych. Warto dołączyć do tego zacnego grona ;)

Składniki na około 12 sztuk:
  • 300 g dyni
  • 1,5-2 szklanki mąki pszennej
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki zsiadłego mleka
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • duża szczypta soli
  • olej do smażenia
  • cukier puder do oprószenia racuchów

Dynię kroimy na mniejsze kawałki, obieramy (najlepiej obieraczką do warzyw) i ścieramy na tarce o małych oczkach. Dodajemy zsiadłe mleko, jajko, sól, sodę i mąkę. Jeśli mleko jest gęste, wystarczy 1,5 szklanki mąki. W przeciwnym razie mąki dodajemy więcej. Ciasto mieszamy. Musi być gęste.
Niewielkie placuszki kładziemy łyżką lub zwilżonymi dłońmi na rozgrzanym oleju. Spłaszczamy z wierzchu, żeby racuszki nie były zbyt grube. Smażymy z obu stron na ciemnozłoty kolor. Wykładamy na ręcznik papierowy, żeby pozbyć się nadmiaru oleju. Racuchy obficie posypujemy cukrem pudrem.

Tradycyjnie racuchy z dyni podawane były posypane właśnie cukrem pudrem lub polane śmietaną. W zasadzie nic więcej nie jest potrzebne, ale świetnie pasuje do nich miód, prażone jabłka lub dżem pomarańczowy.



Przepis bierze udział w akcji

Kuchnia krajów słowiańskich 2016

Po więcej przepisów kuchni podkarpackiej zapraszam TUTAJ :)


Lipnicki bigos z cukinii – kuchnia podkarpacka


Choć kapusta jest zdecydowaną liderką kuchni podkarpackiej (nie licząc ziemniaków), bywa u nas zastępowana innymi warzywami. Prezentowałam już kiedyś smaczny i zaskakujący bigos z cebuli, dzisiaj natomiast proponuję bigos z cukinii. Jego dużą zaletą jest bogactwo warzyw i lekka konsystencja. Można go podać z chleb lub z tłuczonymi ziemniakami. Również z kaszą mu po drodze :)
Przepis pochodzi z Korso Kolbuszowskiego (07.09.2016), a jego autorkami są gospodynie z Koła Gospodyń Wiejskich w Lipnicy.

Składniki:
  • 1 duża cukinia (lub 2 średnie)
  • 2 czerwone papryki
  • 2 żółte lub zielone papryki
  • 3 cebule
  • 2 laski kiełbasy
  • 4 ząbki czosnku
  • 1 słoiczek przecieru pomidorowego
  • 2 łyżki oleju
  • sól i pieprz do smaku
  • ewentualnie kilka listków bazylii

Kiełbasę kroimy w kostkę lub plasterki. Cukinię myjemy i kroimy razem ze skórką w kostkę. Cebulę kroimy w drobną kostkę, a papryki w paseczki. Czosnek drobno siekamy.

Na dno głębokiego rondla z grubym dnem wlewamy olej i obsmażamy na nim chwilę kiełbasę. Dodajemy cebulę z czosnkiem i razem podsmażamy kilka minut, a następnie do garnka dodajemy cukinię. Całość solimy i pieprzymy podsmażając razem. Po kolejnych kilku minutach warzywa z kiełbasą zalewamy zagotowaną wodą w takiej ilości, żeby przykryła warzywa i dusimy na wolnym ogniu około 5 minut. Po tym czasie dodajemy paprykę, a kiedy zmięknie, dodajemy przecier pomidorowy. Dusimy na wolnym ogniu jeszcze kilka minut, po czym doprawiamy jeszcze raz do smaku solą i pieprzem oraz bazylią.

Przepis bierze udział w akcji:

Kuchnia krajów słowiańskich 2016



A po więcej podkarpackich przepisów zapraszam TUTAJ :)


wtorek, 13 września 2016

Kotlety z indyka z fetą i pesto


Mięso drobiowe w kotletach mielonych bywa suche i mało wyraziste. Myślę że to jeden z powodów, dla których nie gości zbyt często w tej formie na polskich stołach. Jest jednak sposób na to, by kotlety z drobiu (u mnie akurat z indyka, choć może być również kurczak) były soczyste i pełne smaku. Zapewni to dodana do mięsa feta, pesto oraz świeże zioła. Do kotletów nie dodajemy bułki tartej (jedynie w formie panierki), więc są bardzo delikatne i soczyste. Z tego samego powodu (brak bułki tartej) kotlety powinny być niewielkie. Łatwo wtedy je panierować i obracać na patelni.

Składniki na 15 niewielkich kotlecików:
  • 500 g mielonego mięsa z indyka
  • 100 g fety
  • 2 łyżeczki czerwonego pesto
  • 1 cebula
  • 1 łyżka masła
  • 1 sucha bułka (oraz mleko do namoczenia bułki)
  • 2 niewielkie jajka (lub 1 duże)
  • kilka posiekanych listków bazylii
  • 1 łyżka posiekanego koperku
  • sól i pieprz do smaku
  • bułka tarta do panierowania
  • olej do smażenia

Cebulę obieramy, drobno siekamy, lekko solimy i dusimy na maśle do miękkości. Przestudzamy.

Bułkę namoczoną w mleku odciskamy. Dodajemy do niej fetę i pesto. Wszystko rozdrabniamy widelcem i mieszamy. Dodajemy jajka, cebulę oraz bazylię i koperek. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem i wyrabiamy na jednolitą masę. Formujemy niewielkie kotleciki średnicy około 4-5 cm. Panierujemy w bułce i smażymy na rozgrzanym oleju.


czwartek, 1 września 2016

Surówka z dyni i jabłka - kuchnia podkarpacka


Dynia w kuchni podkarpackiej obecna jest od dawna, choć z pewnością nie zajmuje czołowego miejsca ze względu na swoją sezonowość. Dzisiaj proponuję Wam surówkę z dyni i jabłka wg przepisu Pani Janiny Olszowy, propagatorki kuchni lasowiackiej. Surówka jest słodkawo-kwaskowata i bardzo lekka. Nie wymaga wiele pracy, więc jeśli zostanie Wam kawałek dyni, wypróbujcie koniecznie.

Składniki dla 2-3 osób:
  • 300 g surowej dyni (może być np. odmiana Hokkaido)
  • 2 kwaśne jabłka
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżka cukru
  • 1 szczypta soli
  • 1 łyżka oleju lub oliwy z oliwek
  • ewentualnie szczypta pieprzu


Dynię i jabłka obieramy i ścieramy na tarce o średnich oczkach. Dodajemy sok z cytryny, cukier, sól, pieprz i olej. Mieszamy i… gotowe :)


Polecam również inne dania z dynią w roli głównej: